Wyobraźmy sobie, że za sterami rządowego samolotu wiozącego delegację rządową z Londynu siedzi pilot wojskowy a na pokładzie oprócz rządowych oficjeli jest jeszcze praktycznie całe dowództwo armii. Pilot wyraża obiekcje że pasażerów jest zbyt wielu i samolot jest przeciążony ale z przedziału pasażerskiego dobiegają gniewne pomruki a w kabinie pilotów pojawiają się kolejni wysłąnnicy "najważniejszych osób w państwie" informując pilota:
- No to mamy problem !
Po kilku takich wizytach w kabinie pilotów, dowódca załogi samolotu się łamie i mówi
- Spróbujemy wystartować, zrobimy jeden krąg nad lotniskiem ale jak się okaże, że samolot nie daje rady to natychmiast siadamy z powrotem.
No i niestety próbę podjęto. W przeciążony startujący samolot uderzył nagły podmuch wiatru. Samolot zwalił się kilka kilometrów od lotniska. Potem przez długie lata trwały rozważania jak upamiętnić poległych pod Londynem oraz, w którym miesjcu powinien stanąć pomnik.
Na szczęście to tylko wyobraźnia. Tym razem cywilny pilot przeciwstawił się nieodpowiedzialnej bandzie, która ZNOWU dołożyła wszelkich starań żeby doprowadzić do tragedii.
Komentarze